Kolejny tom zbierający prace Dona Rosy zachwyca nie tylko poziomem zawartych w nim historii, ale także ilością materiałów dodatkowych. Czyni to z niego idealną pozycję dla fanów Disneya w każdym wieku. Najmłodsi będą dobrze się bawić nawet przy opowiastkach, które już nieco trąca myszką. Z kolei starsi będą mogli poznać znane już komiksy od nieco innej strony.
Opracowane przez Rosę przygody są różnorodne. Mamy zarówno wyprawy w najdalsze zakątki świata, jak i bardziej przyziemne perypetie mieszkańców Kaczogrodu – przede wszystkim chciwego Sknerusa i wiecznie szukającego pracy Donalda. Moim cichym faworytem jest ostatnia historia, w której kaczor improwizuje wykopaliska w samym środku skarbca swojego wujka, by dostać się do najgłębiej skrywanych, najcenniejszych monet. Ciekawostką jest także nigdy nieukończony komiks (a właściwie jego szkice) przybliżający jedno z nieczęstych spotkań rysunkowego Donalda z Myszką Miki.
Oprócz tego dostajemy, podobnie jak w przypadku tomu pierwszego, masę informacji dodatkowych pióra samego Rosy. Rysownik wyjaśnia w nich swoje inspiracje do poszczególnych historii, a także wskazuje ukryte smaczki (które zawsze można próbować znaleźć samemu).
Nawet najstarsi fani Kaczogrodu mogą odkryć coś nowego. Ja na przykład dopiero podczas lektury dowiedziałem się, że Diodak ma stopy. Donald ma płetwy, Sknerus ma płetwy, siostrzeńcy mają płetwy, Goguś ma płetwy, Gęgul ma płetwy, a Diodak stopy. Trochę niepokojące.
8/10
Autor recenzji: Jakub Izdebski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz