> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 9 września 2021

Ms Marvel, tom 10. Raz za razem - recenzja

Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Przygody Kamali Khan, jednej z najfajniejszych młodych bohaterek Domu Pomysłów, zostają zamknięte (mam nadzieję, że tylko na chwilę) w dziesiątym tomie jej solowej serii. Trochę smuteczek, ale jak powiedział mi przyjaciel, gdy szlochałem nad brakiem zapowiedzi kontynuacji losów największej fanki Carol Denvers, czasem lepiej wcześniej niż żeby było za dużo i się popsuło. W dziesiątym tomie na pewno nic się nie psuje. Tytuł trzyma poziom, a finał, zamiast iść w bombastyczne atrakcje i niewyobrażalne niebezpieczeństwa, serwuje nam walkę z Shockerem oraz dużo teen dramy podpisanej truizmem „przyjaciół dobrze mieć”. Ja byłem zadowolony.



„Raz za razem” stanowi także podsumowanie dotychczasowej drogi Kamali, która od fangirl i początkującej bohaterki w kostiumie domowej roboty stała się Avengerką i niemal pełnoetatową heroską (chociaż strój pozostał bez zmian). Oczywiście G. Willow Wilson, twórczyni i scenarzystka „Ms Marvel”, skupia się przede wszystkim na rozwijanych przez siebie wątkach, ale nie zapomina też, że jej bohaterka stała się częścią większego świata. Dlatego swoje pięć minut dostanie Miles Morales, z którym Kamala zakumplowała się w niewydanej w naszym kraju serii „Champions”.

W ostatnim tomie Ms Marvel przeżywa typowy wtorek Petera Parkera, to znaczy roztrząsa, jak superbohaterskie moce (które muszą akurat teraz wymknąć się spod kontroli) wpłynęły na jej życie i czy generalnie było warto. W swoich kolejnych przygodach konfrontuje się z najbliższymi znajomymi, w końcu mówi głośno kilka rzeczy i… a to już sami zobaczycie. Oczywiście relacje między postaciami jak zawsze wypadają super, a znajomi Kamali okazują się jedną z fajniejszych i bardziej charakternych paczek w komiksach o młodych bohaterach (do dziś przykro mi z powodu nijakich kumpli Kate Bishop z jej solowej serii). Genialnie wypada rywalizacja Ms Marvel z Shockerem, który postanowił zamienić tytuł „przegrywa Nowego Jorku” na „króla New Jersey”. Nawet zbudował sobie tajną bazę. Miał chłopak ambicje. Wypadają one przezabawnie w konfrontacji z Kamalą.

Brakuje tutaj jasnego zakończenia – wszak na rynku amerykańskim seria była kontynuowana ze zresetowaną numeracją i z nowym zespołem twórców. Sporo rzeczy zostaje więc otwartych. Mam nadzieję, że poznamy dalsze losy Kamali. Czy zostanie ona przywódczynią Avengers, prezydentką, wojowniczką w postapokaliptycznym świecie, czy zejdzie się z Brunem czy może z Czerwonym Sztyletem? Jedno jest pewne – jeszcze dużo przed nią (i nie chodzi mi tylko o nadchodzący serial na Disney+).

7/10

Autor recenzji: Jakub Izdebski

Brak komentarzy: