> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 6 kwietnia 2025

Rządy X. Wolverine. Tom 2 - wrażenia

W drugim tomie przygód Rosomaka autorstwa Benjamina Percy'ego Wolverine stara się rozwikłać tajemnicę spalenia statku "Marauder", do którego doszło podczas Hellfire Gali. Wpadnie także na trop urządzenia, które śledzi sytuację na Krakoi. We wszystko będą wplątani zarówno starzy znajomi z przeszłości Logana, jak i ci nowi — z Arakko.



Na przestrzeni sześciu zeszytów zawartych w drugim tomie dzieje się naprawdę sporo. Poza tropieniem winnych ataku na "Maraudera", w którym sojusze zmieniają się w mgnieniu oka, i poszukiwaniu kreta na Krakoi, twórcy zawarli tu jeszcze krótką historyjkę inspirowaną powieścią "Stary człowiek i morze". Szkoda, że czyta się to wszystko bez większego zaangażowania.

Percy, podobnie jak w pierwszym tomie, za bardzo gmatwa i myli tropy, by później pozostawić nas z jałowym, pozbawionym satysfakcji finałem. Inna sprawa, że Logan w jego wykonaniu wychodzi na strasznego naiwniaka. Razi to szczególnie, gdy wpada w sam środek konfliktu między piratem i zabójcą z Arakko. Co jak co, ale trudno uznać Logana za faceta, który tak łatwo daje sobą manipulować, ewentualnie szybko zapomina osobie, której udała się ta sztuka.

"Wolverine" wydaje się najsłabszą serią "Rządów X", która pojawiła się na naszym rynku. Rozumiem, że z racji popularności głównego bohatera ten tytuł musiał się ukazać. Mimo to żałuję, że zamiast niego nie wydano u nas świetnych "Hellions".

I jeszcze jedno. Jednym z najgorszych wynalazków "X-Men" pod przewodnictwem Hickmana są rozbijające komiksową narrację strony tekstu, zwykle dokumentów rządowych lub korespondencji między postaciami. To zwykle bezczelna eksplikacja, niedodająca nowych kontekstów do fabuły i wyrywająca z rytmu opowieści. Skończmy z tym, błagam.

4/10


Autor recenzji: Psaj

Brak komentarzy: