> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 12 listopada 2014

464 - Chew: Przysmak konesera - komiks palce lizać!

Detektyw Tony Chu jest cybopatą. Posiada niespotykaną umiejętność – kęs każdego jedzenia pozwala mu odkryć historię spożywanego posiłku. Wie, na jakim drzewie rosło jabłko, które ugryzł, wie gdzie i jak zabito krowę, z której później zrobiono burgera. Jego niespotykane umiejętności szybko zostają dostrzeżone przez wydział przestępstw szczególnych amerykańskiego departamentu ds. żywności i leków (w skrócie: FDA), najpotężniejszej organizacji na świecie. Świecie, w którym mięso kurczaka jest nielegalne, podobnie jak kurze jaja, a morderców można schwytać kosztując ciał ich ofiar.

 

Przysmak konesera zaskakuje szalonymi i odważnymi pomysłami, mnóstwem czarnego humoru i ciekawymi postaciami. Dzięki mieszance gatunków każdy powinien znaleźć coś dla siebie – mamy tu kryminalne zagadki, odrobinę gore (w końcu można głównego bohatera nazwać kanibalem, ale nie róbcie tego, nie przepada za tym przezwiskiem), rasową komedię pomyłek oraz kilka interesujących wątków, które zapowiadają między innymi płomienny – i być może nieszczęśliwy – romans. Kto wie, w jakim jeszcze kierunku podąży ta historia? John Layman ma mnóstwo pomysłów, które z pozoru do siebie nie pasują, ale odpowiednio wymieszane i doprawione smakują doskonale. Ponadto sprawia wrażenie scenarzysty, który nie boi się eksperymentow. Chwała mu za to, bo dzięki temu Chew może tylko zyskać.

Rysunkami zajął się Rob Guillory. Jego kreska jest bardzo dynamiczna, doskonale sprawdza się w szalonej historii Laymana. Charakterystyczny cartoonowy styl (w swej kanciastości przypominający nieco dokonania Humberto Ramosa) doskonale oddaje charaktery bohaterów, przemyślana kompozycja plansz w połączeniu z ciekawym kadrowaniem (zwróćcie uwagę na zawrotną ilość poliptychów) sprawia, że kolejne strony Chew przewracają się niemal same – niezależnie czy jesteśmy świadkami uprzejmej wymiany zdań między Chu a jego przełożonym, czy obserwujemy spektakularne starcie bohaterów z rosyjskimi przemytnikami.

Najnowsza publikacja Muchy Comics to strzał w dziesiątkę. Komiks jest szalony, podejmuje niespotykany temat, pęka od pomysłów i bezpardonowego humoru. Scenarzysta nie boi się wprowadzać do opowieści pomysłów, które wielu uzna za niesmaczne. Widać, że zarówno on, jak i rysownik, który będzie od teraz chyba moim ulubionym cartoonistą, doskonale się bawią. Przysmak konesera to pierwsze pięć zeszytów tworzące zamkniętą całość z zakrojonej na sześćdziesiąt numerów opowieści. Jestem pełen podziwu i z niecierpliwością oczekuję kolejnych tomów. Mucha kolejny raz perfekcyjnie trafiła w mój gust.

8/10

Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Inne recenzje komiksów wydanych przez Image:

2 komentarze:

Mały Książę Ciemności pisze...

Zaczynając czytać ten komiks x lat temu, w życiu bym nie pomyślał, że nadejdzie dzień, w którym ukaże się on drukiem na naszym rodzimym rynku. Wielki szacun dla Muchy, że się odważyła; mam nadzieję, iż będzie kolejny - obok Sagi - hit wydawniczy, bo to świetna historia jest :D.

Jan Sławiński pisze...

Oby tak właśnie było, fajnie, że Mucha wypełniła lukę na rynku i wydaje komiksy Image, bo to świetne tytuły. W końcu nie samym Marvelem i DC człowiek żyje, a Image to alternatywa na najwyższym poziomie.