Kapitan Ameryka nie żyje. S.H.I.E.L.D. pogrąża się w chaosie. Ośmielony tymi sukcesami Red Skull wyciąga rękę po urząd prezydencki Stanów Zjednoczonych. Czarna Wdowa i Falcon starają się odbić z jego rąk Sharon Carter, a Bucky, niegdyś Zimowy Żołnierz, musi wejść w buty swojego nieżyjącego przyjaciela i mentora. Uzbrojony w tarczę i kolory amerykańskiej flagi stawi czoła oddziałom AIM, Crossbonesowi i pokładanym w nim oczekiwaniom. Jakie jeszcze demoniczne plany ma w zanadrzu Red Skull? Czy Bucky poradzi sobie w nowej roli? Czy Falcon i Czarna Wdowa zdążą uratować Agentkę 13?
Ed Brubaker kontynuuje swój run do „Kapitana Ameryki” - nie zwalnia tempa i jeszcze bardziej gmatwa misterną intrygę zapoczątkowaną we wcześniejszych odsłonach serii. Tak jak poprzednie tomy, tak i „Człowiek, który kupił Amerykę”, to pierwszej wody historia szpiegowska, gdzie Red Skull i Armin Zola nieustannie knują z ukrycia, wymyślając coraz bardziej przebiegłe fortele, a ich plany mają dalekosiężne konsekwencje. Dobrzy bohaterowie często działają spowici cieniem i mgłą, a zamiast wielkich superbohaterskich potyczek mamy tu sprowadzone na poziom ulicy brutalne starcia na gołe pięści. Napięta atmosfera sprawia, że komiks czyta się jak na szpilkach. Red Skull ma jeszcze niejedną kartę w rękawie, a nasi superbohaterowie pozostają jakieś dwa kroki za nim, zmuszeni do grania w przygotowaną przez niego niebezpieczną grę. Śmierć Kapitana Ameryki, zaprezentowana w trzecim tomie serii, była jedynie początkiem całej lawiny wydarzeń, które jeszcze przed nami.
„Człowiek, który kupił Amerykę” nie odstaje poziomem od poprzednich tomów cyklu. Ciężka atmosfera, wielowątkowa narracja, klimat zaszczucia i niepokoju, brutalne sceny akcji – wszystko, do czego przyzwyczaił nas Ed Brubaker, jest również tutaj. Jego interpretacja „Kapitana Ameryki” wciąż wciąga, intryguje, potrafi zaskoczyć fabularną woltą - cliffhanger na koniec tomu, który być może wreszcie utrudni Red Skullowi życie, skutecznie sprawił, że z niecierpliwością wypatruję kontynuacji.
8/10
Szósty tom „Usagi Yojimbo Saga” zbiera trzy albumy serii z lat 2009-2011. W „Moście łez” na królika-ronina poluje płatny zabójca. „Powrót Czarnej Duszy” to natomiast kolejne spotkanie z demonem Jei. „Polowanie na lisa” to dobrze znany fanom Usagiego zbiór krótszych historii. Pokaźnych rozmiarów tom uzupełnia siedemdziesiąt stron materiałów dodatkowych – od okładek zaprezentowanych w kolorze, przez alternatywne zakończenie jednej z opowieści prezentowanych w tomie, po jubileuszową historię z okazji wydania 100 zeszytu serii w Dark Horse Comics z gościnnymi występami innych autorów (m.in. Franka Millera).
W szóstym tomie Usagi dalej przemierza feudalną Japonię, nawiązuje nowe przyjaźnie, spotyka starych towarzyszy i stawia czoła licznym niebezpieczeństwom. „Most łez” to z jednej strony opowieść pełna napięcia i akcji (królikowi po piętach depcze wynajęty morderca), z drugiej – potrafiąca zaskoczyć smutkiem, melancholią, poczuciem niepowetowanej straty. Zupełnie inaczej jest w „Powrocie Czarnej Duszy” - to w gruncie rzeczy historia o demonach, rozgrywająca się przez większość czasu wśród kapłanów. Na równoprawnych bohaterów opowieści wyrastają łowcy nagród Gen i Bezdomny Pies (podążający śladem kobiety opętanej przez demona, za której głowę wyznaczono dużą nagrodę). Z historii zawartych w „Polowaniu na lisa” najbardziej podobała mi się nowelka „Wyjęty spod prawa” - o Genie, który odnajduje poszukiwanego listem gończym mężczyznę, ale spędzając z nim czas, zaczyna mieć wątpliwości czy oddać go w ręce prawa.
Właśnie za tę niejednoznaczność lubię historie o Usagim, bo w świecie Stana Sakaiego nic nie jest czarno-białe, nie wszystkie szlachetne decyzje są słuszne, a zakończenia często bywają okropnie gorzkie. Szósty tom „Usagi Yojimbo Saga” to kolejna dawka przygód królika-ronina, które potrafią zaskoczyć, rozbawić, zasmucić i wciągnąć oszałamiającą akcją. Kto zna serię Sakaiego, ten z pewnością nie będzie mógł odmówić sobie sięgnięcia i po ten tom. Wysoki poziom serii wciąż jest utrzymany.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz