> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 5 września 2022

Znajdujemy ich, gdy są już martwi, księga II: Złodziejka - recenzja

W pierwszym tomie serii Ala Ewinga i Simone Di Meo poznaliśmy załogę statku kosmicznego Vihaan II, która na co dzień zajmowała się zbieraniem surowców z ciał ogromnych galaktycznych bytów zwanych bogami. Osią fabuły była wyprawa na kraniec kosmosu w celu odnalezienia żyjącego przedstawiciela tego gatunku. Punkt wyjścia tomu drugiego jest zaskakujący – przenosimy się 50 lat w przyszłość i chociaż poznamy losy członków Vihaan II, twórcy skupią się przede wszystkim na nowej grupie bohaterów.
 



Zmienił się także charakter samej serii. Pierwszy tom przedstawiał nam raz skąpaną w neonach, raz tonącą w mroku kosmosu space operę. W drugim otrzymujemy opowieść szpiegowską, skupiającą się na dwóch grupach, których geneza jest ściśle powiązana z finałem wyprawy Vihaan II. Dla Ewinga stanowi to pretekst do zawsze aktualnej krytyki hipokryzji stowarzyszeń wyznaniowych oraz ludzkiej chciwości, dla której wielu utraciło jakiekolwiek wartości.

Myśl przewodnia jest oczywista i zaprezentowana w mało subtelny sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że galaktyczny spisek śledzi się z wypiekami na twarzy. Ewing wprowadza charakterne postacie, które obdarza jasnymi motywacjami. Jednocześnie dba, byśmy nigdy nie byli pewni, która ze stron odniesie zwycięstwo. Drugi tom „Znajdujemy ich…” obfituje w liczne cliffhangery i zwroty fabularne. Żaden z nich nie jest wymuszony, a niejeden potrafi zaskoczyć. Scenarzysta umiejętnie operuje kilkoma liniami czasowymi i rozsądnie dawkuje informacje, dając czytelnikowi tyle, by ten bawił się jak najlepiej, a przy okazji nie pogubił w fabule.

Zmianie uległa także strona artystyczna. Rysunki Di Meo są mniej chaotyczne, zarówno jeśli chodzi o kadrowanie, jak i kolory. W większości scen dominuje jedna barwa, a artysta rezygnuje z bombastycznych rozkładówkowych plansz na rzecz czytelnej narracji. W moim odczuciu jest to słuszna decyzja – w pierwszym tomie nie raz zacinałem się podczas lektury, bo potrzebowałem kilku dodatkowych sekund, by zorientować się „co, kto i jak” ma miejsce na niektórych stronach.

Fabularna volta Ewinga sprawia, że jestem bardzo ciekawy trzeciego tomu jego autorskiej serii. Scenarzysta w powoli rozwija swój świat, a ja po cichu liczę, że w kolejnej historii znów mnie zaskoczy nowym podejściem. Zastanawiam się także, czyje losy będziemy śledzić tym razem – Ewing pozostaje bezlitosny dla swoich bohaterów i nie każdemu będzie dane powrócić w kolejnych rozdziałach.

8/10

Autor recenzji: Jakub Izdebski

Brak komentarzy: