Dwa pierwsze tomy Catwoman z DC Deluxe pisane przez Eda Brubakera pokazały nam kocią włamywaczkę jako wielowymiarową bohaterkę z krwi i kości. Silną, niezależną kobietę, która strzeże najbiedniejszej dzielnicy Gotham, a za swą misję płaci krwią, łzami i ogromnym wysiłkiem. Z kolei sam świat przedstawiony w komiksie był mroczny i fascynujący. Scenarzysta sprowadzał akcję na ulicę - do najgorszych zaułków, wśród drobnych przestępców, handlarzy narkotyków, skorumpowanych gliniarzy i drobnych złodziejaszków.
Tom trzeci zatytułowany Pod presją skupia się na pojedynku Catwoman z genetycznie zmodyfikowanym zabójcą Zeissem wynajętym przez mafię, powraca wątek kultu kociej bogini, a w Gotham wybucha wojna gangów (pokłosie eventu War Games trwającego od października 2004 do stycznia 2005 i obejmującego tytuły związane z Batmanem).
Choć fabuła wciąż rozgrywa się blisko ulicy uleciał gdzieś niepowtarzalny klimat znany z poprzednich scenariuszy Brubakera. Zamiast przemyślanej kryminalnej intrygi dostajemy zabawę w kotka i myszkę między Seliną a Zeissem, która kończy się bezmyślną naparzanką. Sam Zeiss to nudny przeciwnik – dopakowany do przesady i ze sztampową genezą. Później wcale nie jest lepiej: zeszyty rozgrywające się równolegle z wydarzeniami z War Games są chaotyczne, a prezentowana w nich historia - choć może wydawać się ciekawa - nagle się urywa (przekleństwo komiksowych eventów, gdzie by ogarnąć całość, trzeba czytać kilka serii – tu zostajemy wrzuceni w środek płonącego Gotham, a epilog rozgrywa się innym tytule).
Najlepiej w całym tomie wypada ostatni zeszyt – wyciszony, niemal pozbawiony akcji, skupiony na relacjach Seliny z jej najbliższymi - bohaterami, których poznaliśmy na przestrzeni wszystkich trzech tomów. Nie ukrywam, że Pod presją okazało się dla mnie rozczarowaniem. Mając w pamięci wysoki poziom poprzednich albumów, spodziewałem się wciągających historii, dobrze napisanych postaci, a zamiast tego dostałem sztampowe superhero o okładaniu się z psycholem na pięści i wycinek większej historii, który sam w sobie nie ma fabularnej wartości. Również graficznie tom prezentuje się słabo – cartoonowe rysunki Darwyna Cooke'a, Camerona Stewarta i Javiera Pulido zastąpiono bohomazami Paula Gulacy'ego, które często ocierają się wręcz o karykaturę. Na moment sytuację ratuje Sean Phillips znany z Fatale, ale nie zmienia to faktu, że kocia włamywaczka dawno nie była tak obrzydliwie fetyszyzowana i tak brzydka jednocześnie. Jak widać, koty nie zawsze spadają na cztery łapy. Wielka szkoda, że Brubaker żegna się z serią w takim stylu.
5/10
2 komentarze:
Siema,
Zaglądasz jeszcze na BatCave?
Pozdrawiam
Już jakiś czas mnie tam nie było - wszystko przez to, że mam problem z logowaniem na forum, wyskakuje błąd i nie mogę się zalogować.
Prześlij komentarz