> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 18 kwietnia 2023

Ascender, tom 4: Gwiezdne nasiono - recenzja

Czwarty tom „Ascendera” stanowi pożegnanie z kosmiczną saga Jeffa Lemire’a i Dustina Nguyena. Twórcy przyzwyczaili nas do powolnej, niemal sennej narracji. Tymczasem „Gwiezdne nasiono” gna na złamanie karku. Niestety, komiks wygląda, jakby jego autorzy stwierdzili, że nie mają już pomysłów, więc czas to wszystko jak najszybciej skończyć.



Oczywiście z dwojga złego lepiej tak, niż ciągnąć serię w nieskończoność. Inna sprawa, że w czasie szybkiej lektury czwartego tomu wydaje się jasne, że Lemire z trudem znalazł materiał nawet na cztery zeszyty wchodzące w skład publikacji. Za dużo tu pustych kadrów lub plansz zajmujących dwie strony. Oczywiście oko się cieszy, bo rysunki Nguyena stoją na jak zawsze wysokim poziomie.

Czuć także, że scenarzysta do końca nie wiedział, czyją historię chce przedstawić. „Ascender” wydawał się opowieścią o kilkuletniej Mili. Tymczasem czwarty tom odsuwa dziewczynkę na drugi plan. Na pierwszy wracają Andy i android Tim-21. Nie wspominam nawet o licznej obsadzie pobocznej, bo oni dostają tu dosłownie minimum miejsca. Wyjątkiem jest Wiertacz – kolejny robot znany bardzo dobrze z „Descendera”. Domknięcie wątków „starszej” obsady wypada satysfakcjonująco. Nowi… są, chyba to jest najlepsze określenie. Wyjątkiem jest łowca Kanto, ale on akurat zostaje sprowadzony do fabularnego wytrycha. Należy jednak zaznaczyć, że chociaż pośpiech jest jak najbardziej odczuwalny, autorzy nigdy nie zniżają się do niechlujności.

Nie zmienia to jednak faktu, że komiks pęka dosłownie w pół godziny, a emocje są najwyżej letnie. Po finale kontynuacji „Descendera” spodziewałem się jednak o wiele więcej.

6/10

Recenzja: Jakub Izdebski

Brak komentarzy: