Udało mi się wczoraj załapać na przedpremierowy pokaz animacji "Spider-Man: Poprzez multiwersum", czyli kontynuacji nagrodzonego Oscarem i docenionego przez fanów "Spider-Man Uniwersum". Od razu uspokajam - jest równie dobrze, a momentami nawet lepiej niż w 2018 roku.
"Spider-Man: Poprzez multiwersum" spokojnie może stać w jednym rzędzie z takimi tytułami jak "Imperium kontratakuje", "Powrót Batmana" czy "Ojciec Chrzestny II" - jako sequel bierze wszystko, co najlepsze z pierwowzoru i dokłada drugie tyle nowatorskich rozwiązań, które po prostu działają.
W natłoku akcji nie nikną postacie, a pod grubą warstwą humoru nie brakuje prawdziwych emocji. W zalewie eastereggów (to jeden z tych filmów, które fani będą oglądać klatka po klatce w zwolnionym tempie) nie gubi się historia. Choć od natłoku atrakcji i wizualnych bodźców (mieszanie wielu stylów animacji, graficzne onomatopeje, multiplikacja ekranu na wzór komiksowych kadrów) może rozboleć głowa, to całość jest spójna i klarownie opowiedziana. Ani na chwilę nie tracimy z oczu głównego wątku (właściwie dwóch, bo historie Milesa i Gwen rozwijają się tu równolegle).
Mimo że film trwa 140 minut to nie można zarzucić mu, żeby był sztucznie rozciągnięty czy wypełniony watą. Każda scena pracuje na fabułę lub rozwój postaci - są tu też momenty na złapanie oddechu, spokojną rozmowę, ale jak się dzieje, to na całego. Dialogi są lepsze niż w większości filmów superhero, bo bohaterowie wreszcie mają coś do powiedzenia. Twórcy doskonale potrafią uchwycić to, co w postaci(ach) Spider-Mana najważniejsze, więc nikt nie powinien być zawiedziony.
Z pewnością wybiorę się ponownie do kina, bo to oszałamiający wizualnie spektakl tak naładowany wydarzeniami fabularnymi, że potrzebuję kolejnego seansu, żeby wszystko na spokojnie przetrawić. Jedno jest pewne: Spider-Man w swojej szalonej podróży poprzez multiwersum ponownie przekracza granice techniczne tradycyjnie rozumianej animacji. Dość powiedzieć, że każde uniwersum jest animowane w innym stylu, a w najbardziej szalonych momentach na ekranie pojawia się kilkudziesięciu Spider-ludzi jednocześnie. Co więcej, sam film nie jest tylko wizualnym fajerwerkiem i metakomiksową popisówką - konsekwentnie opowiada piękną historię o uniwersalnych wartościach, a animowane postaci mają w sobie więcej życia niż niejeden bohater kinowy.
"Spider-Many: Poprzez multiwersum" to najlepszy prezent na dzień dziecka jaki mogłem sobie wymarzyć. I Wy również, choć może nawet o tym nie wiecie. Premierę trzeciej części zapowiedziano na marzec 2024 - i bardzo dobrze, bo nie wiem, czy dałbym radę czekać na kontynuację kolejne pięć lat. Biorąc pod uwagę fakt, że oba filmy powstawały jednocześnie, poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko.
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz