Uniwersum Białego Rycerza, które w ramach opowieści o Batmanie wykreował Sean Murphy, rozrasta się w zaskakującym tempie. Po dwóch tomach “głównej” historii dostajemy spin-off poświęcony postaci Harley Quinn. Kto czytał poprzednie komiksy Murphy’ego z tego świata, ten wie, że doktor Quinzel odgrywała tam niemałą rolę. Jak poradziła sobie w solowych przygodach?
Zacznijmy od tego, że choć to opowieść poboczna, to jest mocno zakorzeniona we wcześniejszych wydarzeniach z komiksów Murphy’ego. Warto znać dwa poprzednie tomy “Białego Rycerza”, bo autorzy (scenarzystka Katana Collins - prywatnie żona Seana Murphy'ego - oraz ilustrator Matteo Scalera) kontynuują niektóre wątki tam rozpoczęte (warto chociażby wiedzieć, dlaczego Bruce Wayne znajduje się w obecnej sytuacji). W warstwie fabularnej dostajemy dość prosty kryminał. W Gotham zaczynają ginąć osoby powiązane ze złotym okresem kina, a na scenie pojawia się nowa superłotrzyca, którą może powstrzymać tylko Harley Quinn.
Choć scenariusz został wzniesiony na fundamentach kryminału, to rozwiązanie zagadki da się dość szybko przewidzieć. Na szczęście nie to wydaje się tu najważniejsze. O wiele lepiej wypada przedstawienie postaci Quinn - byłej kochanki i partnerki Jokera, obecnie samotnej matki i przyjaciółki Bruce’a Wayne’a. Dzięki pierwszoosobowej narracji mamy okazję zajrzeć do głowy byłej lekarki. Sam scenariusz wypełnia sporo mrugnięć okiem dla fanów - mamy okazję zobaczyć pierwsze spotkanie Jokera i Harley (wbrew pozorom - nie w Azylu Arkham), sama geneza błazeńskiego Księcia Zbrodni do złudzenia przypomina pewną scenę z filmu Tima Burtona, a wśród bohaterów drugoplanowych pojawia się postać z “Batman: The Animated Series”. Wszystko to sprawia, że lektura przygód Harley Quinn w uniwersum stworzonym przez Murphy’ego daje sporo satysfakcji, a także pozwala spojrzeć na niektóre aspekty świata Batmana z nowej perspektywy. Polecam.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz