Dokładnie pięć lat temu, 25 sierpnia 2008 roku, napisałem na tym blogu pierwszy post. Byłem niemal pewien, że blog podzieli los moich dwóch poprzednich blogów, które zmarły śmiercią męczeńską po kilku tygodniach. Założyłem się nawet z kolegą, że blog padnie przed publikacją dwudziestego posta. Wygrałem, obiecanych TM-Semiców ciągle nie dostałem. Jeśli to czytasz, draniu, to wiedz, że pamiętam.
355 postów w pięć lat - chyba nieźle. Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę wszelakie prognozy nienapawające optymizmem. Sporo dobrego dołożyli Rafał Kołsut i Damian Bogunowicz, którzy przez jakieś 3 lata publikowali tu swoje teksty. Ogólnie bardzo podoba mi się to, jak blog ewoluował - zarówno pod względem jakości tekstów, jak i samego wyglądu (dzięki Rybbson!).
Miło mi się robi jak poznaję kogoś nowego na KW albo MFK i gdy słyszy "Anonimowy Grzybiarz", to nie wyzywa mnie od debili z forum gildii, tylko mówi, że kojarzy bloga. A że są i tacy, którzy pamiętają forum gildii w okolicach 2007 roku, cóż - tak burzliwa przeszłość z pewnością odblokowuje jakiś achievment.
W maju chwaliłem się 75 000 wejść, teraz - trzy miesiące później - jest ich już 84 327, to kolejny argument, by licznikowi nie ufać. Oczywiście bardzo bym się cieszył, gdyby przez ponad 4 lata weszło tu 75k osób, a przez ostatnie trzy miechy prawie 10k. Ale nie wiem, czy to możliwe. Jest progress, również w komentarzach, które są praktycznie niewidoczne (w sensie - większość wpisów ma 0 komentarzy), a jest ich 861.
Dzięki wszystkim, którzy zaglądają i/lub czytają.
Dzięki wszystkim, którzy zaglądają i/lub czytają.
Z okazji piątych urodzin miał tu trafić okazjonalny obrazek, jednak żaden z rysowników, którymi rozmawiałem, nie podjął się narysowania takowego. Ma być w późniejszym terminie. A na razie łapcie coś specjalnego - trzy kadry z Immortala, w szkicu nowego rysownika:
Łukasz Rydzewski szaleje |
Wczoraj zaliczyłem też swój debiut na Kolorowych Zeszytach pisząc o The Strange Talent of Luther Strode. Zapraszam.
Na koniec kolejna z moich osiedlowych historii. Wiem, że Michał Jutkiewicz je uwielbia, więc na szybkości: wczoraj, impreza. Wpada typ z rozciętą łapą. Od barku do łokcia gruby sznyt. Ogólnie wiecie, krew, te sprawy. Wyszedł przed blok, bo jacyś gówniarze się awanturowali. Dostał maczetą. "Taki urok miejsca zamieszkania" - podsumował. Wiadomo - morda nie szklanka, ale uważajcie na gimnazjalistów ze sprzętem.