Gdy w świecie przyszłości pojawia się równoległy wymiar o niestabilnym kształcie i znika w nim para naukowców, jedynym ratunkiem dla kartografów może okazać się ich córka obdarzona parapsychicznymi zdolnościami. W podróż w nieznane razem z nią wyruszy rozumny robot Staden. Jakie niebezpieczeństwa napotka na swej drodze ta niezwykła para?
“Most Heksagon” to debiutancki album science-fiction Richarda Blake’a wydany w oryginale przez Image Comics (za polską edycję odpowiada wydawnictwo Non Stop Comics). To komiks nastawiony na opowiadanie obrazem. Sterylne rysunki w połączeniu z jaskrawymi kolorami i ostrymi kształtami podkreślają futurystyczny charakter historii. Całostronicowe ilustracje z rozmachem ukazują wielkie cyberpunkowe metropolie. Temu wszystkiemu sprzyja leniwie rozwijana fabuła - mało konkretna, skupiona na niejasnym śledztwie i próbie odnalezienia zaginionych rodziców, które wymagają powolnego badania nowego wymiaru i odkrywania jego tajemnic. Czytelnik jest tu postawiony w jednym rzędzie z bohaterami, którzy - tak jak on - po raz pierwszy mają szansę kontemplować niesamowitości przyszłości i tajemniczego wymiaru. Więcej tu stron pozbawionych słów, niż kadrów, którym towarzyszą dymki dialogowe.
Nie mam problemu z takim rozłożeniem akcentów, ale po odłożeniu komiksu na półkę towarzyszyło mi uczucie niedosytu. To świat, który intryguje swoją zmienną strukturą, ale opowieść, której jest bohaterem, nie stanowi satysfakcjonującej całości. Otwarte zakończenie może być punktem wyjścia do licznych interpretacji, jednak w tym wypadku sprawia wrażenie urwanego, jakby zabrakło pomysłu na dowiezienie fabuły do końca. Całość może intrygować klimatem, jednak scenariuszowo bardziej przypomina szkic niż gotowy produkt. Nieliczne dialogi i interakcje postaci schodzą na dalszy plan, wydają się dla autora nieistotne, bo przede wszystkim liczy się wizja przyszłości i rozmach, z jakim zostaje ukazany nowy wymiar. To jednak za mało, żeby uznać “Most Heksagon” za komiks w pełni udany.
Być może Blake porwał się z motyką na słońce i zamiast zabierać się za epicką opowieść sci-fi, powinien na początek spróbować szczęścia z czymś skromniejszym, w czym mógłby poćwiczyć rozwój bohaterów, pisanie dialogów i lepsze panowanie nad intrygą. Kilka dni po odłożeniu komiksu na półkę pamiętam z niego przede wszystkim podstawowe założenia (szukanie rodziców i badanie obcego wymiaru), dominację obrazu nad tekstem i trochę technobełkotu w dialogach, które wydają się nie mieć większego znaczenia. Szkoda, bo jak wiemy, tego typu opowieści science-fiction mogą być pojemną metaforą i - dobrze opowiedziane - potrafią zostać z czytelnikiem długo po lekturze.
5/10
Album “Most Heksagon” ukazał się nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz